Typ artykułu: transformacja miejsca
„Kaiser Health News”/NPR
Zmagania z systemem ochrony zdrowia psychicznego w hrabstwie Texas
San Antonio. Niektórzy nazywają go po prostu Leon „Niedźwiedź” Evans. Jest masywnym mężczyzną o bujnych białych włosach na głowie i brodzie i o nadgarstkach jak uda dziecka. Były zapaśnik zasłużył sobie na swój przydomek po walce z dwoma… żywymi niedźwiedziami.
– To jest hrabstwo Bexar (wymawiane jak słowo „niedźwiedź” w języku angielskim), więc moja żona dokucza mi, mówiąc, że to mój trzeci niedźwiedź.
Evans jest dyrektorem Centrum Opieki Zdrowotnej, społecznego systemu zdrowia psychicznego w San Antonio i w hrabstwie Bexar.
Texas zajmuje 49 miejsce wśród 50 stanów pod względem wysokości środków finansowych przeznaczanych na zdrowie psychiczne. Jednak pod przywództwem Evansa hrabstwo Bexar zbudowało system zdrowia psychicznego uważany za wzór dla innych miast w całym kraju – taki, który zaoszczędził 50 mln dol. w ciągu ostatnich pięciu lat.
Evans przyjechał do Teksasu w 1972 r. jako pracownik socjalny, aby pomóc zbudować jeden z pierwszych społecznych systemów ochrony zdrowia psychicznego. Kiedy 14 lat temu został szefem systemu okręgowego Bexar, więzienie hrabstwa było tak przepełnione ludźmi z różnymi rodzajami psychoz, że stan Texas miał zamiar nałożyć na hrabstwo grzywnę.
Taka sytuacja nie była niczym dziwnym. W całym kraju ok. 20% więźniów i więźniarek cierpi na poważne choroby psychiczne, w ramach których rozpoznawane są różne psychozy. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez Biuro Statystyki przy Departamencie Sprawiedliwości. Pomysł Evansa na reformę był prosty: leczenie pomaga ludziom chorym psychicznie. Więzienie im nie pomaga.
– Nawet tutaj, w Teksasie, który jest bardzo konserwatywnym stanem, zrozumieliśmy jakiś czas temu, że niestosujący przemocy chorzy psychicznie przestępcy nie powinni być w więzieniu. Nie nadają się tam – mówi Evans. – W stanie psychozy więzień słyszy głosy i nie może przestrzegać zasad panujących w więzieniu, a to oznacza, że nie dostaje wolnego czasu za dobre zachowanie – wyjaśnia. – Jednocześnie zajmuje miejsce przestępców stosujących przemoc.
To tzw. drzwi obrotowe, w dodatku drogie. Kiedy więźniowie z poważną chorobą psychiczną zostają zwolnieni z więzienia, wielu z nich trafia na ulicę, choruje i popada w uzależnienia. A potem prawie zawsze kończą z powrotem w więzieniu. Za drobne przestępstwa, takie jak żebranie (które jest nielegalne w San Antonio), publiczne oddawanie moczu, grzebanie w śmietnikach lub spanie na czyimś ganku.
To wszystko brzmi bardzo znajomo dla Samuela Lotta. Przez wiele lat pracował umysłowo, ostatni raz dla przewoźnika kolejowego BNSF w Fort Worth. W 2006 r. stracił pracę.
– Niezależnie od tego, jaką otrzymałem diagnozę, depresję czy alkoholizm, wszystko stało się bardzo szybko, a ja stoczyłem się i zostałem bezdomny – mówi Lott.
Przez cztery lata mieszkał na ulicy i w lesie. Był odseparowany od swojej rodziny, zaraził się zapaleniem wątroby typu C, a jego nieleczona depresja zaczęła dawać oznaki psychozy. Przechodził również częste utarczki z policją.
Lott ma 51 lat. Pokazuje na laptopie swoje zdjęcie z roku 2010, gdy był w więzieniu.
– Ten ktoś jest zły, chory, niedożywiony i zagubiony. Widać zapadnięte kości policzkowe – mówi, wskazując na ekran komputera.
Zadbanie o każdy z tych problemów zdrowotnych wydawało się beznadziejne, szczególnie bez możliwości transportu.
– Oznaczało to konieczność przejścia z jednej strony miasta – mam na myśli wiele mil – na drugą stronę miasta, aby dostać skierowanie, a może i nie dostać, a potem wziąć to skierowanie i iść z powrotem, albo jeszcze gdzie indziej. Być może wtedy uzyskałbym pomoc – wyjaśnia Lott.
Oprócz rozproszonych miejsc pomocy Leon Evans zwraca uwagę na jeszcze jeden problem: agencje hrabstwa i miasta oraz organizacje non profit, które zajmują się ludźmi z poważną chorobą psychiczną, nie kontaktowały się ze sobą. Więzienia, szpitale, sądy, policja i wydział zdrowia psychicznego pracowały w odseparowanych klatkach.
– Ludzie, którzy finansują te usługi, patrzą tylko na mały kawałek swojego tortu i na zwrot z inwestycji – mówi Evans.
Z pomocą sędziego hrabstwa Evans zaczął pracować, aby zebrać podmioty finansujące i porozmawiać o pieniądzach, które wydawano na zdrowie psychiczne. Okazało się to najtrudniejszym – i najważniejszym – elementem układanki.
– Myślisz, że pracownicy organów ścigania i instytucji zdrowia psychicznego mają ze sobą coś wspólnego? Nie, nie mają. Z wyjątkiem pracy z osobami uzależnionymi od substancji psychoaktywnych i mającymi problemy ze zdrowiem psychicznym. Mówimy w innym języku, mamy różne cele, nie ma między nami zbyt dużego zaufania – podkreśla Evans.
Zatrudnił więc Gilberta Gonzaleza, by przyjrzał się pieniądzom wydawanym na system zdrowia psychicznego.
– Widziałeś Brada Pitta w filmie Moneyball? – pyta Gonzalez. – Sukces w tym filmie był oparty na danych i analizie. Musieliśmy zrobić to samo.
Kiedy Evans i Gonzalez przestali patrzeć na zdrowie psychiczne jak na odizolowane wydatki w budżecie miasta, zdali sobie sprawę z tego, że wydaje ono naprawdę ogromne sumy pieniędzy. Chcąc pomagać ludziom, robi to źle. Kontrolowane połączenie wydatków z różnych źródeł, jak stwierdził Gonzalez, przyniesie znaczne oszczędności.
Sądy, więzienia, szpitale, rząd okręgowy i departament policji zgodziły się współpracować w tej sprawie. Wszyscy zapewnili fundusze – policja przeznaczyła nawet pieniądze z budżetu na walkę z handlem narkotykami, aby stworzyć system, w którym ludzie cierpiący na choroby psychiczne mogliby zdrowieć.
W rezultacie powstał jeden scentralizowany kompleks oferujący wiele usług. Centrum Odnowy jest dogodnie usytuowane naprzeciwko najnowocześniejszego schroniska dla bezdomnych w San Antonio.
– Naprawdę ważne w modelu zastosowanym w San Antonio jest zintegrowanie usług obejmujących zdrowie psychiczne, nadużywanie substancji psychoaktywnych oraz opiekę dla bezdomnych, ponieważ większość tych ludzi ma łączone potrzeby z tych pokrywających się pól – mówi Laura Usher, menedżer programu w National Alliance on Mental Illness.
Laura pomaga nawiązać współpracę między organami ścigania i departamentami zdrowia psychicznego.
Centrum ma 48-godzinny stacjonarny oddział psychiatryczny, ośrodki trzeźwienia i detoksykacji, ambulatoryjną opiekę podstawową i usługi psychiatryczne, 90-dniowy program terapeutyczny, zakwaterowanie dla osób chorych psychicznie, a nawet szkolenie zawodowe i program pomagający ludziom zaadaptować się do nowych warunków życia po wyjściu z ośrodka.
– W San Antonio zrozumiano, że bardziej opłacalne jest oferowanie usług w zakresie zdrowia psychicznego i wsparcia dla osób chorych niż wydawanie pieniędzy na łóżka więzienne i czas spędzony w zamknięciu – mówi Usher.
Każdego roku przez Centrum Odnowy przewija się 18 tys. osób, a urzędnicy twierdzą, że skoordynowany model działania pozwala zaoszczędzić miastu ponad 10 mln dol. rocznie.
– Każdy sposób, aby tu trafić, jest dobry – podkreśla Evans.
Niektórzy pacjenci przychodzą z ulicy lub z całą rodziną. Inni są przywożeni przez policję lub przekierowani z programów więziennych.
– San Antonio stanowi forpocztę rosnącej w całym kraju tendencji, aby spróbować stworzyć pozaszpitalną alternatywę dla osób, które potrzebują nagłego wsparcia psychiatrycznego, co jest często powiązane z nadużywaniem alkoholu lub innych środków odurzających – mówi dr Mark Munetz, psychiatra i profesor na Northeast Ohio Medical University, który w zeszłym roku odwiedził Centrum Odnowy.
Zauważa jednak, że model zastosowany w San Antonio może nie działać tak dobrze w każdym innym miejscu. Jak mówi, Centrum Odnowy i schronisko dla bezdomnych są jak oaza psychiatryczna usuwająca ludzi z centralnych części miasta.
– To trochę jak segregacja ludzi w tej części miasta, zwłaszcza że schronisko dla bezdomnych znajduje się tuż obok. Nie jestem pewien, czy zda to egzamin w innych częściach kraju.
Tak czy inaczej, reszta kraju zaczęła się przyglądać. Każdy stan wysłał delegatów do San Antonio, aby sprawdzić, czy może modelować własny system opieki nad zdrowiem psychicznym wg podpatrzonego tutaj wzorca.
Samuel Lott trafił do Centrum Odnowy z celi więziennej w 2010 r. Przeszedł detoksykację, potem 90-dniowy program terapeutyczny, leczenie zapalenia wątroby typu C, a na koniec terapię lekami pomagającymi kontrolować jego chorobę psychiczną. Centrum pomogło znaleźć mu mieszkanie i zapewniło dodatkowe szkolenie zawodowe.
Teraz pokazuje kolejne zdjęcie na swoim laptopie, tym razem zrobione w Święto Dziękczynienia w 2012 r., dwa lata po tym, jak dotarł do Centrum. Lott obejmuje na nim swoją rodzinę – matkę ojca, brata, siostrzenicę i siostrzeńca. Wygląda jak inny człowiek.
– Zacznę płakać, jeśli będę o tym mówił – uprzedza Lott, który jest teraz zdrowy i pracuje w Centrum. – Tak dobrze było wrócić do domu, zobaczyć się z moją mamą i z moim tatą. Spodziewałem się, że będą zranieni, może źli na mnie, ale było dokładnie odwrotnie. Byli tak szczęśliwi, że członek rodziny wrócił. Teraz piszę do nich e-maile każdego dnia, wysyłam wiadomości, planuję spotkania.
Jak mówi, stara się pomóc innym znaleźć te same nadzieję i uzdrowienie, jakich sam doświadczył.
Jenny Gold pisze o przemyśle medycznym, polityce i rozbieżnościach zdrowotnych. Wcześniej była stypendystką Kroc w NPR.